Co tu dużo kryć - to była najsłabsza edycja Castle Party z siedmiu, na których dotychczas udało mi się być. Nawet jeden dzień na ubiegłorocznej był lepszy niż trzy spędzone w Bolkowie w tym roku (przynajmniej koncertowo, bo w 2010 na afterze byłem tylko jednym i to przez chwilę - nie ma co porównywać). Najbardziej żałuję piątku i tego, że zdaniem organizatorów z powodu aury nie można było uruchomić sceny. Nie zagrali więc ci, dla których tak naprawdę pojechałem na CP - Atari Teenage Riot i Fixmer/McCarthy. Cóż, przynajmniej na afterze w Hacjendzie było znakomicie. O sobocie też nie ma za bardzo co pisać, poza świetnymi setami Serafina i Rafaelo w Hacjendzie. Większość koncertów tego dnia obejrzałem, ale nic mnie nie zachwyciło. Na szczęście nadeszła niedziela, a wraz z nią koncerty, które uratowały tegoroczne CP.
Trzecie miejsce dla Controlled Collaps. Porządny koncert, miłe dźwięki, wokalista świetnie łapiący kontakt z publicznością. Grupa nabrała rozmachu w porównaniu z tym, co widziałem kilka lat temu na jednym z koncertów w Łodzi.
Na miejscu drugim Dope Stars Inc. Ta włoska kapela to dla mnie odkrycie CP. Lubię takie połączenie elektroniki z mocnymi gitarami i szybkim tempem. Widać, że ci długowłosi chłopcy bawią się muzyką i mają do niej rock'n'rollowe podejście. Co ciekawe, ich ostatni krążek można zupełnie legalnie ściągnąć ze strony zespołu. Daleko im do Waltari, ale jak dla mnie, to podobny obszar muzycznych poszukiwań.
Zwycięzcą jest Project Pitchfork. Odpowiednio nagłośniony (w odróżnieniu od Suicide Commando, które było o kilka kresek za głośne), z rewelacyjnymi elektronicznymi brzmieniami, przyjazną setlistą. Bardzo przyjemnie słuchało się tego koncertu. I nie wiedzieć czemu było na nim miej osób niż na bardzo monotonnym jak dla mnie SC. Ale to pewnie rzecz gustu.
I na koniec - drobna fotorelacja. Za rok oczywiście do Bolkowa się wybiorę, niechby nawet dla samych afterów, bo w tym roku były przednie (no, może poza niedzielnym w Hacjendzie, ale przecież od czego były Sorento i Piwnica).
Trzecie miejsce dla Controlled Collaps. Porządny koncert, miłe dźwięki, wokalista świetnie łapiący kontakt z publicznością. Grupa nabrała rozmachu w porównaniu z tym, co widziałem kilka lat temu na jednym z koncertów w Łodzi.
Na miejscu drugim Dope Stars Inc. Ta włoska kapela to dla mnie odkrycie CP. Lubię takie połączenie elektroniki z mocnymi gitarami i szybkim tempem. Widać, że ci długowłosi chłopcy bawią się muzyką i mają do niej rock'n'rollowe podejście. Co ciekawe, ich ostatni krążek można zupełnie legalnie ściągnąć ze strony zespołu. Daleko im do Waltari, ale jak dla mnie, to podobny obszar muzycznych poszukiwań.
Zwycięzcą jest Project Pitchfork. Odpowiednio nagłośniony (w odróżnieniu od Suicide Commando, które było o kilka kresek za głośne), z rewelacyjnymi elektronicznymi brzmieniami, przyjazną setlistą. Bardzo przyjemnie słuchało się tego koncertu. I nie wiedzieć czemu było na nim miej osób niż na bardzo monotonnym jak dla mnie SC. Ale to pewnie rzecz gustu.
I na koniec - drobna fotorelacja. Za rok oczywiście do Bolkowa się wybiorę, niechby nawet dla samych afterów, bo w tym roku były przednie (no, może poza niedzielnym w Hacjendzie, ale przecież od czego były Sorento i Piwnica).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz