niedziela, 29 listopada 2015

Muzyczne rozkosze #24: Electronic Jugoton


Na GAD Records można liczyć - jak nie dwie składanki z muzyką z programu Sonda, to teraz wyśmienity import z Bałkanów: Electronic Jugoton - Synthetic Music From Yugoslavia 1964-1989. Na dwóch płytach wydawca (Croatia Records) umieścił 47 utworów pokazujących, co działo się w syntetycznej muzyce popularnej, awangardowej, a nawet eksperymentalnej wydawanej w największej jugosławiańskiwej wytwórni Jugoton. Z oczywistych względów zabrakło w tej antologii grupy Laibach - Słoweńcom nie było po drodze z Jugotonem.

Co mamy na krążkach? Na pewno kompozycje wykonawców znanych nie tylko wielbicielom szeroko pojętej elektroniki. Są więc i Borghesia, i Elektrićni Orgazam oraz Laboratorija. Miłośnikom synth-popowego grania spodoba się grupa Data - ich Neka ti se dese prave stvari to wręcz stare depeszowskie klimaty. Zresztą - najwięcej na składance mamy właśnie utworów elektro-popowych, z których część była w Jugosławii nawet przebojami. Sporo jest też instrumentali. Kompozycjom Blanki Dovjak-Matković, Igora Savina czy Andreja Basy brzmieniowo blisko do tego, co dawno temu nagrywał chociażby Jean-Michel Jarre. Jeśli do tego wszystkiego dołożymy eksperymenty Zlatko Pibernika czy Miroslava Mileticia, to okazuje się, że w byłej Jugosławii w muzyce generowanej nieorganicznie działo się dużo i ciekawie. Polecam Electronic Jugoton uwadze.

środa, 25 listopada 2015

Muzyczne rozkosze #23: Gore vs. Gahan, czyli DM solo


Ale zanim o przedsięwzięciach panów G. - wiedzcie, że Andrew Fletcher też rozwija działalność indywidualną. Z kompozycji i tekściarstwa nigdy nie miał za dobrych ocen (stąd brak solowych płyt jego autorstwa) - po raz kolejny wyruszył więc w didżejskie tournee. Swój taneczny set zaprezentuje m.in. 12 grudnia na zlocie fanów Depeche Mode w Katowicach. Będzie zabawa? ;)

Ostatnimi laty, w przerwach między płytami DM, Gore i Gahan nie próżnowali. Zwłaszcza Gahan, który do tej pory miał na koncie dwa albumy wydane pod własnym nazwiskiem oraz krążek stworzony wspólnie z Soulsavers. Gore wydał w tym samym czasie drugi album z kowerami oraz płytę techno z Vincem Clarkiem. Rok 2015 przyniósł nowe nagrania od panów G. Najpierw Martin, ukryty pod pseudonimem MG, przygotował krążek z elektroniczną muzyką instrumentalną. Zaś kilka tygodni temu Dave, po raz drugi z pomocą Soulsavers, wydał płytę Angels & Ghosts. Obydwie produkcje łączy właściwie tylko jedno - fakt, że Gore i Gahan są członkami Depeche Mode. No i może jeszcze to, że nie są to propozycje właściwe dla ortodoksyjnych fanów DM. :)

Przyznam, że muzyczna podróż, w jaką ze swoją muzyką zabiera Gore, bardziej mi odpowiada od propozycji Gahana. MG to szesnaście instrumentalnych kompozycji, które doskonale sprawdziłyby się jako soundtrack filmu science fiction. W utworach Martina odnajdujemy - z jednej strony melancholię i przestrzeń, z drugiej niepokój, nerwowość i klaustrofobię, a wszystko połączone kosmicznym chłodem. Mało jest w tej muzyce "depeszowatości", choć to czystej wody elektronika. Jest za to minimalizm i ambient, jest odrobina szorstkiego industrialu, jest brzmienie starych syntezatorów zmieszane z tym, co w muzyce synth obecnie w modzie. Niektórzy twierdzą, że gdyby nie nagrał tej płyty Gore, mało kto zwróciłby na nią uwagę. I że tak naprawdę, byle kto mógłby taki krążek sprokurować. A niech sobie twierdzą. Każdemu wolno się mylić. :)

Gahan po raz drugi wybrał się na wycieczkę z Soulsavers. Chłopcy zabrali ze sobą bluesa, gospel, żeńskie chórki, trochę smyczków i pianina, nie zapominając o dęciakach, amerykańskim graniu gitarowym i brzmieniu organów Hammonda. No i przepełnionym emocjami wokalu Dave'a. Mimo braku oczywistych melodii (a może dzięki temu) Angels & Ghost płynie dość przyjemnie od początku do końca. Jest nostalgicznie, może momentami odrobinę za łzawo, ale najwyraźniej Gahan potrzebuje powyrzucać ze swojego jestestwa zalegające jeszcze tu i ówdzie dawne winy i grzechy. Muzyka DM jest być może dla tej potrzeby zbyt uporządkowana i zcyfryzowana. Dobrze więc, że udaje mu się to z Soulsavers. Angels & Ghost wywołuje u krytyków (i fanów DM) bardzo skrajne opinie - od zachwytów po mieszanie z błotem. U mnie ma naciąganą czwórkę.

czwartek, 5 listopada 2015

Pik i Robi w kolorowym zeszycie!


Tajemnice Łódzkiego, czyli Pik i Robi na tropie myślenia projektowego - taki tytuł nosi 20-stronicowy, kolorowy zeszyt, który ujrzał światło dziennie pod koniec października. Jak już kiedyś donosiłem - na łamach miesięcznika Ziemia Łódzka od ubiegłego roku ukazują się jednostronicowe komiksy z Pikiem i Robim (do moich scenariuszy, rysowane przez Roberta Trojanowskiego), którzy w zabawny sposób opowiadają o atrakcjach i ciekawostkach województwa łódzkiego. Jak się okazało - ten rodzaj przekazu spodobał się specom od promocji naszego Urzędu Marszałkowskiego i postanowili wykorzystać go do wyjaśnienia, na czym polega myślenie projektowe. Napisałem scenariusz, zebrałem niezbędną dokumentację, a Robert bardzo ładnie przetworzył wszystko na kadry i plansze. Do historyjki o myśleniu projektowym zostały dołożone dotychczasowe odcinki Pika i Robiego z Ziemi Łódzkiej (pasowały do koncepcji) i w ten sposób otrzymaliśmy publikację, która bawi ucząc i uczy bawiąc.

O naszej publikacji doniosły już Aleja Komiksu i Gildia Komiksu.

piątek, 27 marca 2015

eMeFKa News - wystawa w ŁCK

Po styczniowej - wrocławskiej, nastał czas na łódzką premierę antologii eMeFKa News - Komplet 2002-2015. 20 marca w Łódzkim Centrum Komiksu otworzyłem niedużą (lecz mam nadzieję - treściwą) wystawę poświęconą gazetce Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi.


Zanim wernisażowe wino trafiło do układu trawiennego przybyłych gości, opowiedziałem o tym, skąd wzięła się eMeFKa, kto dzielnie pracował przy jej powstawaniu oraz co składało się na zawartość kolejnych wydań.


A co można zobaczyć na wystawie, która powisi w ŁCK do 14 kwietnia? Pierwsze strony wybranych gazetek, informacje o redaktorach (o mnie, Robim, Obważanku, Kwiatku i Maciejaszku), najlepsze teksty z satyrycznej rubryki Robiego Klop-siki, a także sporo rysunków oraz pasków i plansz komiksowych (tych ostatnich najwięcej od Maciejaszka).


Wystawie towarzyszy 39. numer eMeFKi News, skserowany w limitowanym nakładzie 54 egzemplarzy. Jeszcze trochę zostało, dlatego zapraszam na Piotrkowską 28 - po gazetkę, ale przede wszystkim do obejrzenia ekspozycji. :)

niedziela, 22 marca 2015

Muzyczne rozkosze #22: Rigor Mortiss


Chyba każdy, kto na początku lat 90. ubiegłego wieku interesował się muzyką industrialną, miał do czynienia z serią Radioactive Crucifix wytwórni SPV Poland. W serii tej ukazywały się kasety polskich zespołów grających muzykę fabryk, maszyn i automatów. Jedną z takich grup, w dodatku chyba najciekawszą, był Rigor Mortiss. W ubiegłym roku wytwórnia Requiem Records przypomniała nagrania płockiej grupy - nie dość, że po raz pierwszy umieściła je na kompakcie, to jeszcze dołożyła DVD z koncertami i klipami. Jak przystało na Archive Series (pisałem już o znakomitej reedycji nagrań grupy Kafel w tej serii) - wydawnictwo zostało efektownie przygotowane. W torebce z grubej, przeźroczystej folii - oprócz wspomnianych płyt osadzonych na sztywnej tekturze - dostaliśmy robiącą duże wrażenie wkładkę o zespole (m.in. pełną zdjęć i okładek kaset wydanych przez Rigor Mortiss) oraz... roboczą rękawicę, pokrytą nadrukami adekwatnymi do całości reedycji.

A jak, niemal po ćwierćwieczu od pierwotnego ukazania się nagrań, słucha się muzyki Rigor Mortiss? Chyba przede wszystkim, jest to podróż sentymentalna do czasów narodzin polskiego rocka industrialnego, do polowania na kasety wydawane własnym sumptem przez zespoły, a potem przez SPV i gorączkowe odsłuchiwanie tego, co krajowe grupy mają do zaproponowania. Rigor Mortiss zaproponował muzykę bardzo niepokojącą i surową, z intrygującym wokalem oraz tekstami w językach polskim, angielskim i francuskim. Jasne, że produkcji nagrań brakowało do poziomu utworów podobnych grup zachodnich (kłania się The Young Gods), ale właśnie ta niedoskonałość była raczej zaletą niż niedogodnością. Bo czegóż młodemu człowiekowi, poszukującemu syntetycznych, mrocznych brzmień trzeba było wówczas więcej, niż samplerów i mocno przesterowanych gitar? Rigor Mortiss dostarczał ich w odpowiednich proporcjach. Z niecierpliwością będę wypatrywał kolejnych industrialnych reedycji spod znaku Archive Series.

niedziela, 25 stycznia 2015

eMeFKa News - Komplet 2002-2015

Podsumowując rok 2014, wspomniałem o tym, że w styczniu bieżącego roku ukaże się publikacja zatytułowana eMeFKA News - Komplet 2002-2015. I tak też się stało. Zbiorcze wydanie gazetek łódzkiego festiwalu komiksu miało swoją premierę 17 stycznia na festiwalu komiksu niezależnego Złote Kurczaki we Wrocławiu.

Okładka - Michał Arkusiński
Ciągoty do robienia gazetek (jak i do dziennikarstwa) miałem chyba od zawsze. W podstawówce prowadziłem zakrojoną na szeroką skalę korespondencję z kuzynem Remigiuszem. Wymieniliśmy między sobą setki listów, które nie dość, że same często przypominały ręcznie robione gazetki, to od czasu do czasu zawierały dodatkowy materiał w takiej właśnie gazetkowej formie. W liceum działałem w drużynie harcerskiej, w której powołaliśmy do życia kserowany periodyk o nazwie Bemak (od nazwiska słynnego generała, gdyby ktoś się nie domyślił). W kserowaną prasę mocno ulotną bawiłem się też z m.in. Robertem Trojanowskim (do dziś z rozrzewnieniem przeglądam łamy Hemika, który z noszącą taką nazwę nauką nie miał za wiele wspólnego). W związku z powyższym nie powinno nikogo dziwić, że ręcznie robiona, powielana na ksero gazetka pojawiła się przy okazji MFKiG.

fot. Daniel Hilbrecht
Do robienia eMeFKi zaprosiłem wspomnianego już Roberta (krakowskiego rysownika i ilustratora, mojego serdecznego przyjaciela od prawie 25 lat!) oraz Jarka Obważanka (m.in. twórcę serwisu internetowego Wrak.pl). Pracowaliśy nocami. Do dziś pamiętam Obważanka na jednym z festiwali i jego bolącą głowę z powodu niewyspania. Albo własną pobudkę z odciśniętymi na twarzy klawiszami komputerowej klawiatury. Tak, traciliśmy siły i poświęcaliśmy czas. Ale warto było. To była świetna zabawa! Nikt nam nie kazał, nie zmuszał – co roku, gdy nadchodził festiwal, wiadomo było, że robimy eMeFKę.

Robert Trojanowski, fot. Jarek Ejsymont
Jarek Obważanek, fot. Jarek Ejsymont
 Z czasem zasadniczy skład redakcji uzupełnili Paweł Kwiatkowski (grafik i malarz, pracownik łódzkiej ASP, mój serdeczny przyjaciel) oraz Maciej Pałka (lubelski twórca komiksowy). Ten ostatni spowodował, że eMeFKa stała się jeszcze bardziej ilustrowana - za sprawą rysunków zbieranych przez niego od polskich twórców komiksowych.

Paweł Kwiatkowski, fot. Jarek Ejsymont

Maciej Pałka, fot. Jarek Ejsymont
W 2014 roku, podczas 25. MFKiG, eMeFKa nie ukazała się. Chęci nawet i były, ale zwyciężył chyba rozsądek. W związku z powyższym postanowiłem podsumować eMeFKową działalność i zebrać w jednym woluminie wszystkie gazetki. Znakomitą okładkę przygotował Michał Arkusiński, a składem - z delikatną pomocą Obważanka - zajęła się Ewa Stępień, z którą mam przyjemność pracować w Łódzkim Centrum Komiksu.

Bardzo dziękuję Jarkowi, Robertowi, Pawłowi i Maciejowi za walkę, krew, pot, łzy, nocne gadanie, śmiech i dobrą zabawę przez te wszystkie lata pracy nad eMeFKą. Dziękuję też Złotym Kurczakom za umożliwienie zrobienia u nich premiery. No i dziękuję ekipie MFKiG - Adamowi, Kasi i Ewie za wspólną wyprawę do Wrocławia i ogarnięcie stoiska.


Przez skórę czuję, że kiedyś eMeFKa jeszcze się skseruje. A na razie polecam lekturę zbiorczego wydania festiwalowej gazetki - to 156 stron intrygującego materiału. :)

wtorek, 6 stycznia 2015

2014 - autopodsumowanie

Podsumowania są dobre. Jak zatem wyglądał mój komiksowo-zawodowy 2014 rok?

Po pierwsze - zrobiliśmy 25. edycję Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier. Wydaje mi się, że program części komiksowej, który leży w mojej gestii, wypadł co najmniej przyzwoicie. O festiwalu napisano i powiedziano przez ostatni kwartał wiele - jeśli chodzi o moją działkę wiem, co jeszcze można, wypada i należy poprawić. Będę się starał. Poza MFKiG udało mi się być w 2014 roku na: Dziecięcych Spotkaniach z Komiksem w Pacanowie, III Krakowskim Festiwalu Komiksu, Bydgoskim Konwencie Komiksu i Gier, Festiwalu Komiksowa Warszawa oraz DwuTakcie w Toruniu.

Po drugie - byłem współredaktorem dwóch publikacji festiwalowych: katalogu wystawy konkursu na krótką formę komiksową oraz specjalnego wydawnictwa podsumowującego 24 edycje MFKiG. Myślę, że obie pozycje są jak najbardziej udane.


Po trzecie - ogarnąłem (a jakże - z pomocą wolontariuszy oraz ekipy z Łódzkiego Centrum Komiksu) kilka wystaw - pokazanych właśnie w ŁCK. Były to ekspozycje prac Kajetana Wykurza, Adriana Madeja i Michała Arkusińskiego. Wydarzyła się też specjalna wystawa z okazji 75. urodzin Batmana (a przy okazji całodniowa impreza poświęcona Gackowi). No i była łódzka premiera Gillesa McCabe'a Daniela Gizickiego i Basi Okrasy (połączona z wystawą oczywiście).



Po czwarte - udzielałem się warsztatowo i spotkaniowo. Po raz kolejny można mnie było roboczo spotkać w Europejskim Centrum Bajki w Pacanowie na Dziecięcych Spotkaniach z Komiksem. Ponadto komiksowe warsztaty poprowadziłem wolontaryjnie m.in. w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym Nr 3 w Łodzi (robię to rokrocznie od dłuższego czasu), w Miejskim Domu Kultury w Opocznie czy Bibliotece Miejskiej w Łowiczu. Poza tym, bazując na swoim doświadczeniu pismaczym, przeprowadziłem kilka warsztatów dziennikarskich dla młodzieży.


A skoro jesteśmy przy dziennikarstwie, to po piąte - od czasu do czasu zdarza mi się jeszcze coś napisać, jak choćby wywiad z Krzyśkiem Ostrowskim czy tekst o Marcinie Podolcu, które ukazały się w miesięczniku Kalejdoskop. A w ogóle, to w kwietniu 2014 roku minęło 25 lat od mojego dziennikarskiego debiutu na łamach Świata Młodych.

Po szóste - pisanie jednak (poza zajmującymi najwięcej mojego zawodowego czasu sprawami związanymi z ŁCK, MFKiG i innymi projektami), to przede wszystkim scenariusze. Nie ma ich niestety zbyt wiele, nie wszystkie trafiają ostatecznie do realizacji, ale nadal zdarza się, że rysownicy zamieniają je na kadry i plansze. Wspólnie z Robertem Trojanowskim, nieustająco bawimy się w Pika i Robiego. Ożywiłem naszego bloga zwiększając trochę częstotliwość wpisów. Większość żartów to pomysły Roberta, ale i moje czasem się trafiają. Ale co najważniejsze - jesienią dostaliśmy do dyspozycji całą stronę w miesięczniku Ziemia Łódzka i publikujemy tam komiksy o Łódzkiem. Właśnie powstaje piąty odcinek, a czwarty chyba się niedawno wydrukował. Tak wyglądał pierwszy odcinek, tak drugi, a tak trzeci. Wszystkie historyjki do Ziemi Łódzkiej wymyśla moja głowa. Udało nam się też zamieścić kadr w projekcie Pieces Book 2. Z kolei Tomek Tomaszewski narysował do mojego scenaria szóstą część przygód Dalkiusza, które przygotowujemy dla jednej z firm energetycznych. A może przygotowywaliśmy? Bo niestety, firma ta zmienia właściciela i nazwę, więc los Dalkiusza jest chyba przesądzony...



Po siódme - z ciekawostek: po tym, jak w czerwcu 2013 roku wspólnie z Pawłem Kwiatkowskim jako Henryk i Hiacynt puszczaliśmy muzykę do tańca w klubie 6. Dzielnica - po głowie chodziło nam powtórzenie tej zabawy. W roku 2014, tym razem w Bagdad Cafe, stałem się Henrykiem dwukrotnie, grając raz z DJ Simpsonem, a raz drugi - też z DJ Simpsonem i z Hiacyntem, który za pierwszym razem nie mógł, bo wyjechał. W lutym 2015 pojawimy się ponownie za muzycznymi sterami w Bagdadzie. I znowu będą do nas przychodzili ludzie prosząc, abyśmy w końcu zagrali coś do tańca. :)

Po ósme - rozpocząłem w 2014 roku dwa przedsięwzięcia, z których jedno na pewno w tym roku znajdzie swój finał. I to jeszcze w styczniu - w tym wypadku chodzi o anonsowane już na facebooku zbiorcze wydanie gazetki eMeFKa News. Drugie przedsięwzięcie też jest okołokomiksowe, ale na razie zbyt mało się przy nim zrobiłem, by napisać tu cokolwiek.

Wygląda na to, że rok 2014 nie był taki najgorszy. :)

czwartek, 1 stycznia 2015

Muzyczne rozkosze #21: The Best Of 2014


 Przyznam, że w zeszłym roku nie śledziłem zbyt mocno nowych trendów, nie szukałem za bardzo nowych twarzy. Postawiłem raczej na zaufane marki. 2014 stał u mnie zdecydowanie pod znakiem członków zespołu Yello, mimo że Szwajcarzy nie wydali nowego albumu. A zestawienie ulubionych zeszłorocznych krążków prezentuje się o tak:

1. Boris Blank - Electrified. Morze rewelacyjnej muzyki! Podstawowa wersja zbioru kompozycji muzycznego mózgu Yello trafiła do sklepów pod koniec roku, ale wcześniej można było wejść w posiadanie wypasionego boxu. Co też uczyniłem, pisząc o jego zawartości w ten sposób.

2. Depeche Mode - Live in Berlin. Po wydanej w 2013 roku płycie Delta Machine, DM ruszyło w trasę, dokumentując ją koncertowym wydawnictwem, nakręconym i nagranym w stolicy Niemiec. Mnie się bardzo podoba - wizualnie i muzycznie, ale jak zawsze - malkontentów nie brakuje.

3. Dieter Meier - Out of Chaos. Solowa płyta wokalisty Yello. Chyba zaskoczenie roku, na plus oczywiście. Repertuar i na serio, i z przymrużeniem oka, ale zawsze porządny. Tak pisałem o tej płycie.

4. Boris Blank & Malia - Convergence. Wszystko co najlepsze w muzyce Blanka plus zmysłowy wokal śpiewaczki znanej m.in. z wsześniejszej współpracy z Yello. Znakomity pop, o którym pisałem tak.

5. David Bowie - Nothing has changed. Tylko w wersji 3-płytowej! 59 utworów, czyli best of Bowie - od Lisy Jane z 1964 do tegorocznego, premierowego kawałka Sue (or in a season of crime). Prawdziwa muzyczna uczta.

6. Kartsy - Away. Drugi solowy krążek lidera fińskiej grupy Waltari. Myślę, że lepszy niż ten pierwszy, ale nie jest to płyta wybitna. Dobre, gitarowe pop-rockowe granie skierowane raczej do słuchaczy będących w wieku muzyków, wspierających Kartsy'ego w nagraniu Away (czyli do młodzieży zasadniczo). Tym niemniej - jest na tym krążku kilka momentów przyjemnie wpadających w ucho.

7. Midge Ure - Fragile. Lider Ultravox ponownie solo. Bardzo spokojna płyta, z jednym szybszym kawałkiem. Przyjemnie się tego słucha, jeśli lubi się wokal Ure'a i nie oczekuje, że będzie grał jak w latach 80.

8. Fisz Emade Tworzywo - Mamut. Jak nie przepadam za twórczością braci Waglewskich, tak ich zeszłoroczne wydawnictwo przypadło mi do gustu. Chyba przez te dźwięki i to brzmienie, pięknie wchodzące w uszy. No i słucham sobie od czasu do czasu bez znudzenia, a nawet ze sporą satysfakcją.

9. Das Moon - Weekend in Paradise. Druga płyta polskiego trio z kręgu brzmień mrocznych i mocno syntetycznych. Jak dla mnie - dobrze zagrane, zasadniczo dobrze skomponowane (choć bywają momenty, gdy brakuje kropki nad i).

10. Sonda 2 - muzyka z programu telewizyjnego. Zgodnie z tytułem - druga część instrumentalnych utworów, wykorzystywanych w kultowym, popularno-naukowym programie z czasów PRL-u. Tym razem obok zagranicznych kompozycji znalazły się kawałki m.in. SBB, Komendarka, Dudy i Hertla. Czysta przyjemność słuchania.

Z kilkoma zeszłorocznymi płytami nie zdążyłem się zapoznać, mimo chęci. Bo przecież: dwa nowe krążki Johna Foxxa, nowe Simple Minds, Borghesia, Bryan Ferry czy Pink Floyd. Takie życie... A tu coraz więcej ciekawych zapowiedzi na rok 2015.