niedziela, 20 grudnia 2009

A mnie się podoba


Pewien ktoś, kto uważa się za dziennikarza muzycznego i znawcę tematu, powiedział jakiś czas temu o tej płycie niemieckie techno. To ja powiem, że on się nie zna i albo nie słyszał Modern Rocking albo nie wie, co to techno (nawet niemieckie) albo (i to jest najbardziej prawdopodobne) - znowu chciał błysnąć w mediach. O płycie Agnieszki Chylińskiej wiele można powiedzieć, ale na pewno nie to, że to niemiecka techniawka. Ba, ja się nawet skłaniam ku temu, że to nie za bardzo jest płyta dance, a jeśli nawet uprzemy się na to określenie, to w niewielkim wymiarze. Jasne - są tam kawałki taneczne, ale w zdecydowanej większości to porządnie zrobiony pop. Niektóre utwory mają nawet potencjał rockowy i w wydaniu koncertowym (ale z towarzyszącym zespołem a nie z półplaybacku) mogłyby sprawić niespodziankę publiczności nastawionej na spotkanie z nowym, łagodnym obliczem artystki. Duet Plan B, z którym Chylińska nagrała płytę, sprawił się bardzo dobrze, tak w kwestii brzmień, jak i melodii. Powstała płyta przebojowa, komercyjna, a jednocześnie daleka od nijakości rozlicznych, słabych płyt naszych krajowych diw estrady (i całego nadwiślańskiego popu). Mój ulubiony kawałek - Normalka. Czy Modern Rocking to był dobry strzał? Przez dwa miesiące teledysk Nie mogę cię zapomnieć miał prawie 2 mln 300 tys. wyświetleń. Niech ktoś znajdzie częściej wyświetlany polski klip na youtubie!

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Dokumentalne Mute


Ostatnimi czasy pojawiło się u mnie kilka muzycznych wydawnictw. Na dobry początek coś z cyklu: jak hartowały się syntezatory. Dwa lata temu Mute Records - jedna z ważniejszych, ongiś niezależnych wytwórni płytowych, wypuściła na rynek bardzo interesujący box (tak, przyznaję - czekałem, aż trochę potanieje...). Mute Audio Documents 1978-1984 to 10-płytowy dowód na to, że Daniel Miller, założyciel Mute, miał niezwykłe szczęście do przyciągania do siebie interesujących, poszukujących, pionierskich, ale też i nie stroniących od przebojowości zespołów, w większości uciekających od gitarowego grania w kierunku brzmień elektronicznych. Miał też konkretną wizję swojej wytwórni oraz tego, jaką muzykę chce popularyzować. Nie bał się eksperymentu, odejścia od gitarowych lat 70., odrzucenia strun na rzecz klawiszy, samplerów i syntezatorów. Był kreatorem czegoś zupełnie nowego nie tylko w brytyjskiej, ale i światowej muzyce. I chwała mu za to! (ale EMI mógł się jednak nie sprzedawać...)

Na płytach znalazło się 128 utworów. Z jednej strony mamy tam sztandarową grupę ze stajni Mute - Depeche Mode oraz tak znane marki, jak Yazoo, Nick Cave & The Bad Seeds, D.A.F., Einsturzende Neubauten czy Fad Gadget. Z drugiej strony - wykonawców, którzy uchodzą za gwiazdy jedynie w muzycznych kręgach wielbicieli muzyki eksperymentalnej (a może nawet industrialnej), synth popowej, noise, czy innej elektronicznej, jak choćby Boyd Rice vel Non, Silicon Teens, Bruce Gilbert czy Robert Rental. Niby olbrzymia różnorodność, ale jest w tym wszystkim wspólny mianownik. Polecam!

czwartek, 10 grudnia 2009

Praca wre


A któż to tak pilnie pracuje nad swoim nowym komiksem? Zagadka prosta, więc tylko ten, kto pierwszy odpowie, może liczyć na jakąś nagrodę (książkową - coś z wydawnictw festiwalowych). Fotografię tę (i kilka innych) otrzymałem od Doroty Chwałek, którą z tego miejsca pozdrawiam.

Dopiero teraz odkryłem bloga Tadeusza Baranowskiego. Ładnie tam. No i te filmy rewelacyjne! Co ważne - i tu widać pracę nad komiksem!

A już lada moment, że uchylę rąbka tajemnicy - TeTe zakończy prace nad swoją stroną internetową (widziałem niemal gotową - elegancka). O czym nie omieszkam poinformować.

Jak widać - wszyscy nad czymś pracują. Pracuję i ja, dlatego znikam.

piątek, 4 grudnia 2009

Kwiat w galerii


Wystawę Pawła Kwiatkowskiego w Galerii Bałuckiej trzeba (...) traktować jako pewien etap rozwoju artysty ciągle jeszcze młodego. Artysty od którego należy jednak wiele wymagać, nie brakuje mu bowiem warsztatu, inteligencji i wrażliwości, które mogą jego twórczość pchnąć na spektakularne tory - tak napisał Marcin Kieruzel w katalogu wystawy mojego serdecznego druha Kwiatka. I słusznie napisał. Paweł jest utalentowanym człowiekiem, i co najważniejsze - kochającym tworzenie. Jestem przekonany, że twórczość Kwiatka jest już na odpowiednich torach i coraz częściej stąd i zowąd będzie docierało do nas jego nazwisko przy okazji wystaw, projektów, rozmaitych artystycznych realizacji. Tym bardziej, że poznali się już na nim także za granicą.

3 grudnia odbył się wernisaż kolejnej wystawy Pawła Kwiatkowskiego (studenta IV roku na Wydziale Malarstwa i Grafiki łódzkiej ASP) - zdobywcy aż czterech nagród w tegorocznym konkursie im. Strzemińskiego. Cieszy mnie to bardzo, bo od kilku lat obserwuję rozwój artystyczny Pawła i włożony w to ogrom pracy. Aż dziw, że Kwiat znajduje czas, żeby pomagać nam przy festiwalu albo zrobić ze mną jakiś komiks (w tej materii czuję zresztą niedosyt, ale to już moja wina, bo nie dostarczam twórcy scenariuszy nowych). A tu jeszcze do Przekroju zaczął rysować (efekty w jednym z najbliższych numerów).


Wystawę Figuracja można oglądać w Galerii Bałuckiej do 10 stycznia 2010 roku. Ale to nie wszystko. W Bagadad Cafe, także 3 grudnia, zawisły grafiki Kwiatka, co oczywiście było okazją do trwającego wiele godzin wernisażu. Tam też warto zajrzeć.

środa, 2 grudnia 2009

Dotknąłem Blanka i Meiera


Zgodnie z zapowiedziami, ukazał się krążek moich szwajcarskich ulubieńców. I jak to zwykle bywa w przypadku Yello - jestem w pełni zadowolony! Meier i Blank bardzo długo kazali czekać na nową płytę - sześć lat bodajże. I choć to niemłode już chłopaki - znakomicie dają sobie radę. Touch Yello brzmi bardzo nowocześnie, i co nie jest zaskoczeniem - perfekcyjnie. Z jednej strony - dzięki dźwiękom, rytmom i kompozycjom słychać że to Yello, ale z drugiej strony jest tu wiele tego, co współczesne. Duet odszedł (choć oczywiście nie zupełnie) od brzmień klubowych na rzecz smooth-jazzu, a nawet jazzu. W kilku kompozycjach na trąbce gra niejaki Till Bronner - jest świetny! Także wokalistka Heidi Happy znakomicie wpasowała się w muzykę Yello. Ukłonem w stronę wcześniejszych dokonań zespołu jest unowocześniona wersja dawnego przeboju Bostich. A trwający niemal 9 minut Takla Makan to upust ciągot Yello w kierunku tworzenia muzyki ilustracyjnej. Płyta na pewno znajdzie się w czołówce moich najważniejszych krążków 2009 roku.

Kamilowi Śmiałkowskiemu gratuluję objęcia nowej posady. Zarówno tobie Kamilu, jak i Nowej Fantastyce życzę powodzenia na, jak sam wiesz, niełatwym polskim rynku prasowym.

Przekrój stawia na ilustrację prasową. I bardzo dobrze! Ostatni numer (czyli 48. tegoroczny) aż kipi od obrazków. Cieszy obecność Dennisa Wojdy oraz Bartka Kosowskiego. Jakiś czas temu redakcja zwróciła się do nas o garść namiarów na rysowników komiksowych współpracujących z festiwalem, jak i biorących udział w konkursie na krótką formę komiksową. Mam nadzieję, że efekty tegoż niebawem ujrzymy na łamach.

Festiwal rozpoczął nadrabianie zaległości pocztowo-wysyłkowych. Od dwóch dni codziennie wychodzą od nas listy, paczki i rozmaite przesyłki - a to z egzemplarzami autorskimi "baranowskiej" antologii (przy okazji - czy wszyscy otrzymali nagrody w tym konkursie?), a to z katalogami lub też antologiami sympozjalnymi, a nawet pracami konkursowymi. Podobnie rzecz się będzie miała lada moment z katalogami i pracami z Big Boat Of Humour. Mamy nadzieję uporać się ze wszystkim do 23 grudnia.