sobota, 25 czerwca 2011

Będzie album, a co!


Znamy się nie od dziś. A dokładniej - od jesieni 1990 roku. Zrobiliśmy razem masę fajnych, nikomu niepotrzebnych rzeczy. Wśród nich były też komiksy. Pierwszy - w 2001 roku, dlatego korzystając z okrągłej okazji postanowiliśmy zebrać w jednej, zwięzłej publikacji cały nasz komiksowy dorobek. A jak dobrze pójdzie, to dołożymy też coś nowego. W sumie - jakieś 90 stron kadrów i dymków narysowanych do moich - khy, khy - scenariuszy. Narysowanych oczywiście przez mojego serdecznego przyjaciela Roberta Trojanowskiego. Robi człowiekiem jest niezwykle wszechstronnym, o czym może kiedyś sam opowie. Jedną z jego wszechstronności jest, jak nietrudno się domyślić - rysowanie. Z powodzeniem realizuje się w reklamie, publikuje w prasie, ilustruje książki. I prowadzi blogi - jeden o Panu Tramenie, a drugi ogólnorozwojowy. I jak tu z takim nie współpracować...


Premierę albumiku planujemy na październik tego roku. Polecamy zaglądać (i klikać, że się polubiło) na profil Pika i Robiego na facebooku - zapewne zorganizujemy kilka konkursów, w których album ów będzie do wygrania. Blog Pika i Robiego też się z czasem zaktualizuje.

Nie wiem, jak Wy, ale ja się cieszę!

czwartek, 9 czerwca 2011

Muzyczne rozkosze - #5


Ależ mierzi mnie to narzekanie depeszowskich ortodoksów, że Gore z kumplami ostatnie dobre remiksy wypuścili w okolicach 1993-94 roku (a te najlepsze to w zasadzie w latach 80. zostały zrobione). Przesłuchałem już kilka razy ostatnie wydawnictwo Depeche Mode - Remixes 2: 81-11 i na pewno do tych narzekań się nie przyłączę. Trzypłytowe wydawnictwo (wersji składającej się z jednego krążka raczej nie polecam) broni się, ukazując olbrzymią różnorodność w podejściu do sztuki remiksowania, zmieniającej się wraz z upływem czasu. Przecież trudno robić remiksy w ten sam sposób w połowie lat 80. i ponad 20 lat później, gdy w muzyce zmieniło się tak dużo. DM zawsze albo samo wyznaczało trendy albo szło z duchem muzycznych zmian i mód. I to w depeszowskich remiksach zebranych na Remixes 2 słychać (a właściwie to "depeszowskich", bo chłopcy z DM do żadnego z remiksów ręki nie przyłożyli). Z przeróbek kawałków DM zrobionych w 2011 roku specjalnie na tę składankę, najbardziej podobają mi się Personal Jesus - Alex Metrix Remix, Behind The Wheel - Vince Clarke Remix i Tora! Tora! Tora! - Karlsson and Winnberg Remix. Nienajgorszy jest też singlowy Personal Jesus przygotowany przez Stargate'a. Nie przyłączę się natomiast do zachwytów nad remixem Alana Wildera. Jedno muszę jednak przyznać - z dość pogodnego In Chains Wilder znakomicie zrobił recoilowy półmrok. Zebrane na Remixes 2 utwory, choć pochodzą z różnych okresów, tworzą przyjemną w słuchaniu, daleką od monotonii całość.


Yello by Yello - The Anthology to rzecz ubiegłoroczna, ale że - co dało się zauważyć - miałem delikatną przerwę w blogowaniu, dopiero teraz odnotowuję fakt jej pojawienia się. Oczywiście absolutnie nie warto sięgać po żadną inną wersję tej składanki niż czteropłytowy box. A co w środku? Po pierwsze - płyta DVD z 23 teledyskami (przy czym cztery z nich to wycinki z wirtualnego koncertu Yello, dołączonego do albumu Touch Yello). Po drugie - płyta The Singles Collection 1980-2010. Zaś po trzecie i czwarte - dwa krążki The Anthology, na których oprócz starych nagrań, znalazły się trzy premiery (w tym rewelacyjne Tears Run Dry z niejaką Malią na wokalu). Całość uzupełnia bardzo ładna książeczka opisująca zawartość płyt, ozdobiona zabawną sesją zdjęciową, zawierającą polski akcent. Samej muzyki Yello przedstawiać nie trzeba. Zawsze na czasie, zawsze inaczej, zawsze z klasą i elegancją. Ponad 60 utworów zebranych na płytach potwierdza, że Yello to muzyczni geniusze.