W listopadowym Kalejdoskopie ukazał się mój tekst o grupie artystów skupionych w Stowarzyszeniu Twórców "Contur", czyli o ludziach, którzy będąc uczniami szkoły średniej zainteresowali się komiksem, co bez wątpienia mocno odbiło się na ich późniejszym życiu. Nie dość, że sami zaczęli tworzyć obrazkowe historie, to jeszcze zaangażowali się w organizowanie konwentu (obecnie nazywającego się Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier), wystaw i wielu innych kulturalnych przedsięwzięć. Pretekstem do napisania tekstu jest ciągle wisząca w łódzkiej Bramie Miasta wystawa prac kilku "conturowców".
piątek, 29 listopada 2019
Felieton w Kalejdoskopie #18
W listopadowym Kalejdoskopie ukazał się mój tekst o grupie artystów skupionych w Stowarzyszeniu Twórców "Contur", czyli o ludziach, którzy będąc uczniami szkoły średniej zainteresowali się komiksem, co bez wątpienia mocno odbiło się na ich późniejszym życiu. Nie dość, że sami zaczęli tworzyć obrazkowe historie, to jeszcze zaangażowali się w organizowanie konwentu (obecnie nazywającego się Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier), wystaw i wielu innych kulturalnych przedsięwzięć. Pretekstem do napisania tekstu jest ciągle wisząca w łódzkiej Bramie Miasta wystawa prac kilku "conturowców".
Etykiety:
kalejdoskop,
komiks,
piorunowski,
prasa,
tomaszewski
poniedziałek, 18 listopada 2019
Waltari w Polsce!
Miałem nadzieję, że w końcu do tego dojdzie. I stało się! Fiński zespół Waltari przyjechał wreszcie do Polski! Jest to jedna z moich ulubionych kapel (a jakie są inne ulubione, można przeczytać tutaj), ale niezbyt popularna w naszym kraju. Dlatego dziesięć lat temu - nie mogąc doczekać się wizyty Finów w Polsce - pojechałem na ich koncert do Czech. Bo trzeba wiedzieć, że Czesi (po Finach zapewne) są największymi fanami Waltari w Europie (a może i na świecie). Nie jest więc zbyt dużym problemem spotkać Kartsy'ego Hatakkę (lidera i frontmana grupy) i jego kumpli w kraju słynącym z piwa, knedlików i kminku gdzie się da.
To było przeżycie! Niech sobie dziennikarze, co się na muzyce znają, pomijają ten koncert milczeniem - ja bawiłem się świetnie. Zespół wystąpił 3 października w warszawskim klubie Progresja, jak support przed Dog Eat Dog. Trudno. Czego się nie robi dla ulubieńców - można posłuchać nawet Dog Eat Dog.
Waltari grało 45 minut. Trudno zapamiętać dokładnie nawet tak krótką setlistę, gdy szaleje się pod sceną. Ale od czego jest... Waltari. Pytasz - masz.
Zespół zagrał dziewięć kawałków, w tym aż trzy nowe (Postrock, Skyline, Orleans) z zapowiadanej na przyszły rok płyty. Szykuje się ciekawy krążek. Oczywiście największe szaleństwo fanów odbyło się przy hitach - czyli przy pozostałych sześciu utworach. Dla fanów amerykańskiego haedlinera muzyka Waltari jak i osobowość Kartsy'ego mogły wydać się trochę dziwne. To dlatego, że zespół gra mieszankę death metalu, hard rocka, heavy metalu, hip hopu, industrialu, popu, progressive metalu, punka, rapu, symphonic metalu, techno i thrash metalu. To nie jest normalne. Ale jakże dobre!
Drugi polski koncert Waltari odbył się 4 października w Bielsku-Białej w klubie Rude Boy.
środa, 13 listopada 2019
Pik & Robi w Ziemi Łódzkiej #48
Nie ma to jak zakumplować się z ważką. I właśnie o tym traktuje 48. odcinek przygód Pika i Robiego opublikowany na łamach wrześniowego numeru Łódzkie.pl / Ziemia Łódzka. Ważki są bardzo ładne i pożyteczne. A ile gatunków tego owada można spotkać na terenie Wzniesień Łódzkich - przeczytacie poniżej. Scenariusz mój, rysunki Robi Trojanowski.
Etykiety:
komiks,
pik i robi,
prasa,
scenariusz,
trojanowski,
ziemia łódzka
piątek, 8 listopada 2019
7 kadrów na 100-lecie polskiego komiksu
Przy okazji 30. Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier wydarzyła się wystawa dedykowana 100-leciu polskiego komiksu. Jej kurator - Wojtek Łowicki - wymyślił, że zbuduje ją ze stu kadrów, do wybrania których zaprosi ludzi związanych z naszym krajowym komiksem. Także i mnie spotkała ta przyjemność - na ekspozycji znalazło się siedem moich wskazań pochodzących z historii obrazkowych, które z tego czy innego powodu są dla mnie istotne, zrobiły na mnie wrażenie, zapadły mi w pamięć. Zadanie było bardzo trudne, bo jak z tysięcy kadrów (a może i milionów?) wybrać właśnie tych siedem? No może trochę więcej niż siedem. Zresztą - spróbujcie sami.
A tak prezentowały się na wystawie moje kadry (wraz z uzasadnieniem ich wyboru):
3 przygody Sherlocka Bombla – Tadeusz Baranowski, wydawnictwo Interpress 1984. Strona 7, dolny prawy kadr przedstawiający Bombla pytającego przechodniów o to, skąd bierze się wiatr.
Uzasadnienie: Tadeusz Baranowski jest nie tylko moim ulubionym polskim klasykiem, ale prawdopodobnie także ulubionym krajowym twórcą historii obrazkowych w ogóle. Kadr, który wybrałem skupia wszystkie walory artystyczne Mistrza – absurdalny humor (który uwielbiam), charakterystyczną kreskę i wyraziste kolory. Dodatkowo Sherlock Bombel zaraża spokojem oraz wytrwałością w dążeniu do celu, o czym wybrany przeze mnie kadr oczywiście nie mówi, ale lektura całego zeszytu jak najbardziej.
Kwapiszon – Bohdan Butenko, zeszyt 3 - Bardzo mokra przygoda, wydanie Nasza Księgarnia, Warszawa 1977. Górny kadr ze strony 5.
Uzasadnienie: Z zapartym tchem czytałem w dzieciństwie kolejne zeszyty z przygodami Kwapiszona, a kadry z helikopterowym pościgiem zapamiętałem najbardziej. Poza tym, połączenie fotografii z rysunkiem to dość rzadko stosowany zabieg w polskim komiksie i do tej pory jestem pod urokiem tego, co zrobił Bohdan Butenko. Zapętlenie akcji zastosowane w Kwapiszonie też robi wrażenie.
Straine. Dystrykt Galicja – Bartosz Minkiewicz i Krzysztof Tkaczyk, wydanie 1 (rok 2001). Strona 17, kadr przedstawiający stację metra Alabama HalteStelle.
Uzasadnienie: Przez wiele miesięcy miałem ten kadr jako pulpit komputerowego ekranu. W 2001 roku Straine narobił sporo zamieszania w polskim „komiksowie” warstwą scenariuszową, wizualną i edytorską. Nikt tak wtedy nie robił w Polsce historii obrazkowych. Uważam, że to jeden z najważniejszych krajowych komiksów XXI wieku.
Blaki. Czwórka – Mateusz Skutnik, wyd. Centrala 2014. Strona 42, sekwencja kadrów od 4 do 7 (od momentu, gdy Blaki wchodzi z kubkiem po schodach do chwili, gdy orientuje się, że zrobił sobie kawę, ale jej nie wypił)
Uzasadnienie: Gdyby Mateusz Skutnik znał mnie trochę lepiej (bo trochę się znamy, a nawet jeśli nie trochę, to po prostu – znamy się) pewnie by wiedział, że w tej sekwencji kadrów bardzo trafnie zobrazował moją przypadłość. Zresztą – w Blakim. Czwórce takich sytuacji narysowanych jest więcej. Cenię Mateusza za ogromną pracowitość, bardzo podoba mi się styl, w jakim tworzy. Polski komiks bez jego kreski, kolorów i opowieści byłby zdecydowanie uboższy.
Plastelina – odcinek serii Krzysztofa Ostrowskiego zamieszczony w zeszycie Graficon – Zarysowane Zeszyty, zeszyt nr 4/2003. Strona 30 (odcinek przedstawia Michała Wiśniewskiego rozmawiającego z Glacą o farbowaniu włosów).
Uzasadnienie: Bardzo pasuje mi humor Plasteliny, a odcinek w farbowaniu włosów na czerwono tak mnie rozbawił, że do tej pory uśmiecham się na każde jego wspomnienie. Krzysztofa Ostrowskiego uważam za jednego z najciekawszych współczesnych polskich twórców komiksowych, mającego w sobie – mimo bycia profesjonalistą - niegasnący pierwiastek undergroundu.
Malutki Lisek i Wielki Dzik, tom 2 Najdalej – Berenika Kołomycka, wyd. Egmont 2016. Kadr ze strony 37 (cała plansza)
Uzasadnienie: Cztery kadry, czy może jednak jeden? Zastosowany tu zabieg narracyjny, tylko pokazuje, jak sprawnie autorka posługuje się językiem komiksu. A jak to jest namalowane! Berenika stworzyła znakomitą parę bohaterów i umiejętnie przeprowadza ich przez nie zawsze radosne przygody. A opowiadanie o uczuciach, zwłaszcza dla dziecięcego odbiorcy, to nie lada wyzwanie.
Powstanie Film Narodowy – Jacek Świdziński, wyd. Kultura Gniewu 2017. Strona 83, górny prawy kadr
Uzasadnienie: Skoro jeden kadr - to jeden, aczkolwiek z komiksów Jacka Świdzińskiego można byłoby ich wybrać bardzo dużo. Ten, który tu wskazałem, precyzyjnie wbija szpilę w otaczającą nas rzeczywistość. Jacek Świdziński jest znakomitym obserwatorem, ale przede wszystkim jest mistrzem w konstruowaniu opowieści. Znalazł też idealną dla swoich historii warstwę graficzną. Każdy jego album to wydarzenie!
O wystawie i trudności w wyborze kadrów pisałem w tekście, który ukazał się we wrześniowym Kalejdoskopie.
A tak prezentowały się na wystawie moje kadry (wraz z uzasadnieniem ich wyboru):
3 przygody Sherlocka Bombla – Tadeusz Baranowski, wydawnictwo Interpress 1984. Strona 7, dolny prawy kadr przedstawiający Bombla pytającego przechodniów o to, skąd bierze się wiatr.
Uzasadnienie: Tadeusz Baranowski jest nie tylko moim ulubionym polskim klasykiem, ale prawdopodobnie także ulubionym krajowym twórcą historii obrazkowych w ogóle. Kadr, który wybrałem skupia wszystkie walory artystyczne Mistrza – absurdalny humor (który uwielbiam), charakterystyczną kreskę i wyraziste kolory. Dodatkowo Sherlock Bombel zaraża spokojem oraz wytrwałością w dążeniu do celu, o czym wybrany przeze mnie kadr oczywiście nie mówi, ale lektura całego zeszytu jak najbardziej.
Kwapiszon – Bohdan Butenko, zeszyt 3 - Bardzo mokra przygoda, wydanie Nasza Księgarnia, Warszawa 1977. Górny kadr ze strony 5.
Uzasadnienie: Z zapartym tchem czytałem w dzieciństwie kolejne zeszyty z przygodami Kwapiszona, a kadry z helikopterowym pościgiem zapamiętałem najbardziej. Poza tym, połączenie fotografii z rysunkiem to dość rzadko stosowany zabieg w polskim komiksie i do tej pory jestem pod urokiem tego, co zrobił Bohdan Butenko. Zapętlenie akcji zastosowane w Kwapiszonie też robi wrażenie.
Straine. Dystrykt Galicja – Bartosz Minkiewicz i Krzysztof Tkaczyk, wydanie 1 (rok 2001). Strona 17, kadr przedstawiający stację metra Alabama HalteStelle.
Uzasadnienie: Przez wiele miesięcy miałem ten kadr jako pulpit komputerowego ekranu. W 2001 roku Straine narobił sporo zamieszania w polskim „komiksowie” warstwą scenariuszową, wizualną i edytorską. Nikt tak wtedy nie robił w Polsce historii obrazkowych. Uważam, że to jeden z najważniejszych krajowych komiksów XXI wieku.
Blaki. Czwórka – Mateusz Skutnik, wyd. Centrala 2014. Strona 42, sekwencja kadrów od 4 do 7 (od momentu, gdy Blaki wchodzi z kubkiem po schodach do chwili, gdy orientuje się, że zrobił sobie kawę, ale jej nie wypił)
Uzasadnienie: Gdyby Mateusz Skutnik znał mnie trochę lepiej (bo trochę się znamy, a nawet jeśli nie trochę, to po prostu – znamy się) pewnie by wiedział, że w tej sekwencji kadrów bardzo trafnie zobrazował moją przypadłość. Zresztą – w Blakim. Czwórce takich sytuacji narysowanych jest więcej. Cenię Mateusza za ogromną pracowitość, bardzo podoba mi się styl, w jakim tworzy. Polski komiks bez jego kreski, kolorów i opowieści byłby zdecydowanie uboższy.
Plastelina – odcinek serii Krzysztofa Ostrowskiego zamieszczony w zeszycie Graficon – Zarysowane Zeszyty, zeszyt nr 4/2003. Strona 30 (odcinek przedstawia Michała Wiśniewskiego rozmawiającego z Glacą o farbowaniu włosów).
Uzasadnienie: Bardzo pasuje mi humor Plasteliny, a odcinek w farbowaniu włosów na czerwono tak mnie rozbawił, że do tej pory uśmiecham się na każde jego wspomnienie. Krzysztofa Ostrowskiego uważam za jednego z najciekawszych współczesnych polskich twórców komiksowych, mającego w sobie – mimo bycia profesjonalistą - niegasnący pierwiastek undergroundu.
Malutki Lisek i Wielki Dzik, tom 2 Najdalej – Berenika Kołomycka, wyd. Egmont 2016. Kadr ze strony 37 (cała plansza)
Uzasadnienie: Cztery kadry, czy może jednak jeden? Zastosowany tu zabieg narracyjny, tylko pokazuje, jak sprawnie autorka posługuje się językiem komiksu. A jak to jest namalowane! Berenika stworzyła znakomitą parę bohaterów i umiejętnie przeprowadza ich przez nie zawsze radosne przygody. A opowiadanie o uczuciach, zwłaszcza dla dziecięcego odbiorcy, to nie lada wyzwanie.
Powstanie Film Narodowy – Jacek Świdziński, wyd. Kultura Gniewu 2017. Strona 83, górny prawy kadr
Uzasadnienie: Skoro jeden kadr - to jeden, aczkolwiek z komiksów Jacka Świdzińskiego można byłoby ich wybrać bardzo dużo. Ten, który tu wskazałem, precyzyjnie wbija szpilę w otaczającą nas rzeczywistość. Jacek Świdziński jest znakomitym obserwatorem, ale przede wszystkim jest mistrzem w konstruowaniu opowieści. Znalazł też idealną dla swoich historii warstwę graficzną. Każdy jego album to wydarzenie!
O wystawie i trudności w wyborze kadrów pisałem w tekście, który ukazał się we wrześniowym Kalejdoskopie.
poniedziałek, 4 listopada 2019
Felieton w Kalejdoskopie #17
We wrześniowym Kalejdoskopie ukazał się kolejny mój tekst o komiksie. Nie sposób było nie nawiązać w nim do 30. edycji Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier, odbywającego się także we wrześniu. Zacząłem sentymentalnie od wspomnień z połowy lat 90., czyli czasów, gdy przyjeżdżałem ze stolicy do Łodzi na Ogólnopolskie Konwenty Twórców Komiksu. A potem przeszedłem do tegorocznego festiwalu i jednej z towarzyszących mu wystaw, do udziału w której zostałem zaproszony przez kuratora Wojtka Łowickiego. Rzecz polegała na wyborze siedmiu kadrów z polskich komiksów - kadrów istotnych dla mnie w kontekście 100-lecia polskiego komiksu. W Kalejdoskopie pokazałem dwa z moich wyborów. O pozostałych napiszę niebawem, tu na blogu.
Autorką fotografii mojej fizjonomii, która pojawia się w Kalejdoskopie, jest Katarzyna Świętochowska.
sobota, 2 listopada 2019
Pik & Robi w Ziemi Łódzkiej #47
Czy w sierpniowym numerze Łódzkie.pl / Ziemia Łódzka ukazał się komiks z Pikiem i Robim? Oczywiście! W odcinku numer 47 nasi bohaterowie wzięli udział w projekcie Kultura - Przestrzeń - Odnowa, przy okazji krzyżując plany dwóm srokom. Scenariusz jak zawsze mój, rysunki niezmiennie Robert Trojanowski.
Etykiety:
komiks,
pik i robi,
prasa,
scenariusz,
trojanowski,
ziemia łódzka
Subskrybuj:
Posty (Atom)