Jaki był rok 2020 wszyscy wiemy. Nie pojawiło się zatem w moich zbiorach zbyt wielu premierowych płyt, a i koncertowo było niezwykle ubogo. Nie miałem też za bardzo w sobie ukierunkowania na szukanie zupełnie nowej muzyki. Nie oznacza to oczywiście, że nie ma o czym pisać. Wręcz przeciwnie - te kilka krążków i jeden debiutancki występ jak najbardziej godne są odnotowania.
John Foxx And The Maths - Howl - Osiem utworów i niespełna 40 minut muzyki. Ale po co więcej, po co? Jak walić w łeb, to raz a porządnie. Ten krążek to mój ubiegłoroczny numer jeden w zestawieniu. John Foxx (lat 72 przypomnę) w towarzystwie Benge (znacznie młodszego) wyczyniają cuda. Panowie nagrali znakomite utwory pełne elektronicznych i gitarowych brzmień. Jest i nowocześnie i klasycznie "foxxowo" i nie tak sterylnie, jak na poprzednich krążkach duetu, co tworzy wspaniałą mieszankę wokalno-instrumentalną. To bez wątpienia płyta, do której się wraca, wraca i wraca.
Yello - Point - Ciąg dalszy nagrań zaserwowanych przez artystów, którzy bez problemu zrobiliby zakupy w dyskoncie między 10.00 a 12.00 (wyjaśnienie dla potomnych - z racji pandemii koronawirusowej władza orzekła, że we wskazanych godzinach zakupy mogą robić tylko seniorzy). A zatem - Boris (lat 68) i Dieter (lat 75) ponownie stanęli na wysokości zadania - nagrali porządną płytę, z wpadającymi w ucho utworami i charakterystycznymi dla Yello brzmieniami. Dwunastu podstawowych i trzech bonusowych kawałków słucha się z ogromną przyjemnością. Nadal jest w muzyce Yello dużo lekkości, zabawy, eksperymentu i zaskoczenia. Mogłoby się wydawać, że gdzieś to już u nich słyszeliśmy, a jeśli nawet - podane jest to po nowemu i inaczej. I nie trąci myszką. W kwestii wydania płyty nabyłem kolekcjonerskiego boxa, zawierającego nie tylko kompakt z bonusami, ale też kolorowego winyla, printa z autografami oraz DVD z koncertem Yello (innym niż wydany wcześniej występ z Berlina).
Depeche Mode - Spirits in The Forest - 40 lat minęło, wcale nie jak jeden dzień. Ubiegły rok to nie tylko okrągłe urodziny zespołu, ale też premiera nowego wydawnictwa. Młodzieniaszki z DM wydali w końcu koncertówkę z ostatniej trasy. I okazała się zupełnie przyzwoita. Zarówno w warstwie dźwiękowej jak i wizualnej. Jak to bywa w ostatnich latach - z nowego krążka materiału w setliście jak na lekarstwo, a reszta to powtarzany co trasę best of. Na szczęście zagrali też rzadziej eksploatowane kawałki, jak choćby Useless czy The Things You Said. No i Heroes ku chwale Davida Bowiego.
Waltari - Global Rock - Przyjmuję bezkrytycznie. Jak wszystkie poprzednie. Mocny rock, metal z popem vs pop z metalem, sporo elektroniki, mieszanie gatunków, charakterystyczny wokal, siarczyste solówki, akustyczna balladka, zmiany tempa, zabawa muzyką bez nadęcia. Oni tam nawet rapują. Nie ma nudy. Współczuję tym, którzy biorą muzykę Waltari na poważnie. No nie da się.
Joe Satriani - Shapeshifting - Stary, dobry Joe. W zasadzie nagrał już tak dużo dobra, że każde nowe dobro rzadko zaskakuje czymś niesamowitym. Tak jest i na tym krążku. Trzynaście nowych kompozycji ociekających gitarami i biegłością gry Satrianiego. Tyle, że to granie nadal mi się bardzo podoba i lubię każde nowe dobro od łysego wirtuoza. Bo w odróżnieniu od wielu innych harcowników - on zna umiar i wie, ile i jak zagrać, żeby nie przedobrzyć.
2raumwohnung - 20Jahre - 20 lat minęło jak jeden dzień. Ale jak to - mój ulubiony niemiecki duet nagrywa już dwie dekady? Na rocznicowy krążek Inga i Tommi wybrali dwadzieścia kompozycji. Wersje singlowe, albumowe, coś tam dali zremiksować i dorzucili zupełnie nowy kawałek. Całości słucha się bardzo przyjemnie, bo to jest po prostu dobry pop.
Martyr - The Understatement - A na koniec bliski memu sercu debiut. Mnie się bardzo podoba, ale chyba najlepiej będzie, gdy zacytuję recenzję Rafała Gawina z jego tekstu w Kalejdoskopie (nr 01/21), podsumowującego muzyczny rok w Łódzkiem.
Dodam tylko kilka faktów dla porządku. Na Martyra uwagę zwróciło meksykańskie radio Artefaktor, czyniąc jego muzykę najpierw odkryciem tygodnia, a potem wrzucając jeden kawałek do didżejskiego setu z najlepszymi numerami roku 2020. Martyr zdobył wyróżnienie w konkursie Łódzka Noc Muzyki, dając przy okazji debiutancki koncert w klubie Wooltura. Utwory z The Understatement zagościły też na antenie Radia Żak za sprawa Maćka Werka, a niedawno w Radiu Kapitał w audycji Kalejdoskopu poprowadzonej przez Łukasza Kaczyńskiego z udziałem wspomnianego już Rafała Gawina. A ja czekam na więcej Martyra w 2021 roku. A Was zapraszam do odwiedzenia Martyrowych profili i kanałów na: bandcampie (gdzie można kupić płytę i wesprzeć młodego artystę), soundcloudzie (sporo materiału i duża różnorodność gatunkowa), youtubie (m.in. autorski teledysk i niezłe kowery) i facebooku (warto śledzić, choć uważam, że za mało tam samochwalenia).
Ubiegły rok był okrutnie ubogi koncertowo. Oprócz Martyra udało nam się zobaczyć jedynie przepiękny występ folkowej formacji Kosy. Polecam bardzo ten nietuzinkowy kwartet.
A skoro tak mało nabyłem nowości - uzupełniliśmy braki na półce o cztery poniższe wydawnictwa. Trzy bez wątpienia znane, a czwarte to 3-płytowa kompilacja fajnych remiksów bardziej i mniej popularnych kawałków z lat 80. Do jazdy autem jak znalazł! Szkoda natomiast, że nie ukazała się zapowiadana na 2020 rok nowa płyta Lecha Janerki, na którą czekam niecierpliwie.