Co tu dużo kryć - to była najsłabsza edycja Castle Party z siedmiu, na których dotychczas udało mi się być. Nawet jeden dzień na ubiegłorocznej był lepszy niż trzy spędzone w Bolkowie w tym roku (przynajmniej koncertowo, bo w 2010 na afterze byłem tylko jednym i to przez chwilę - nie ma co porównywać). Najbardziej żałuję piątku i tego, że zdaniem organizatorów z powodu aury nie można było uruchomić sceny. Nie zagrali więc ci, dla których tak naprawdę pojechałem na CP - Atari Teenage Riot i Fixmer/McCarthy. Cóż, przynajmniej na afterze w Hacjendzie było znakomicie. O sobocie też nie ma za bardzo co pisać, poza świetnymi setami Serafina i Rafaelo w Hacjendzie. Większość koncertów tego dnia obejrzałem, ale nic mnie nie zachwyciło. Na szczęście nadeszła niedziela, a wraz z nią koncerty, które uratowały tegoroczne CP.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmIEW8iglu3n4DrHdk6Q2xcuCGw0HJA6CTUnDxhvjo2aZAisv6PJrD6Fp08_UZ8Gk1p86M-FTmxWWioHh-tYAgE0DdwUo3PD0hyrl5BXeMsXb8geGgywtxSSYE-2MLJYPm707lZzQIuwA/s320/cp11_cc.jpg)
Trzecie miejsce dla Controlled Collaps. Porządny koncert, miłe dźwięki, wokalista świetnie łapiący kontakt z publicznością. Grupa nabrała rozmachu w porównaniu z tym, co widziałem kilka lat temu na jednym z koncertów w Łodzi.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwjpMkhAcvvRNnnsecx0krChdSeNDf_mBaNxK66Pz2sJcX_ohpFmP1k0tY6JwXacDJw3BEaA5kHu1__GPUPpb9qDirGv0ChN2B_Xwg0AlmD3_g_8z_LI6y3ADGFvtTTLoW-vq4_B7y51U/s320/cp11_dsi.jpg)
Na miejscu drugim Dope Stars Inc. Ta włoska kapela to dla mnie odkrycie CP. Lubię takie połączenie elektroniki z mocnymi gitarami i szybkim tempem. Widać, że ci długowłosi chłopcy bawią się muzyką i mają do niej rock'n'rollowe podejście. Co ciekawe, ich ostatni krążek można zupełnie legalnie ściągnąć ze strony zespołu. Daleko im do Waltari, ale jak dla mnie, to podobny obszar muzycznych poszukiwań.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhp4dO8-tUSreRvqeUJ5jrckLiHnla-oINQCRIuKcqoyqjGMwssWKNH578l2AYxUUGZiJLcQYSqsWA9Ta4XTFPDQWkAPriO2CnP_Q5ijM5iTKobs4rSrMBc6CvsC7JTGx3uTTM8BaV7Iok/s320/cp11_pp.jpg)
Zwycięzcą jest Project Pitchfork. Odpowiednio nagłośniony (w odróżnieniu od Suicide Commando, które było o kilka kresek za głośne), z rewelacyjnymi elektronicznymi brzmieniami, przyjazną setlistą. Bardzo przyjemnie słuchało się tego koncertu. I nie wiedzieć czemu było na nim miej osób niż na bardzo monotonnym jak dla mnie SC. Ale to pewnie rzecz gustu.
I na koniec - drobna fotorelacja. Za rok oczywiście do Bolkowa się wybiorę, niechby nawet dla samych afterów, bo w tym roku były przednie (no, może poza niedzielnym w Hacjendzie, ale przecież od czego były Sorento i Piwnica).
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmIEW8iglu3n4DrHdk6Q2xcuCGw0HJA6CTUnDxhvjo2aZAisv6PJrD6Fp08_UZ8Gk1p86M-FTmxWWioHh-tYAgE0DdwUo3PD0hyrl5BXeMsXb8geGgywtxSSYE-2MLJYPm707lZzQIuwA/s320/cp11_cc.jpg)
Trzecie miejsce dla Controlled Collaps. Porządny koncert, miłe dźwięki, wokalista świetnie łapiący kontakt z publicznością. Grupa nabrała rozmachu w porównaniu z tym, co widziałem kilka lat temu na jednym z koncertów w Łodzi.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwjpMkhAcvvRNnnsecx0krChdSeNDf_mBaNxK66Pz2sJcX_ohpFmP1k0tY6JwXacDJw3BEaA5kHu1__GPUPpb9qDirGv0ChN2B_Xwg0AlmD3_g_8z_LI6y3ADGFvtTTLoW-vq4_B7y51U/s320/cp11_dsi.jpg)
Na miejscu drugim Dope Stars Inc. Ta włoska kapela to dla mnie odkrycie CP. Lubię takie połączenie elektroniki z mocnymi gitarami i szybkim tempem. Widać, że ci długowłosi chłopcy bawią się muzyką i mają do niej rock'n'rollowe podejście. Co ciekawe, ich ostatni krążek można zupełnie legalnie ściągnąć ze strony zespołu. Daleko im do Waltari, ale jak dla mnie, to podobny obszar muzycznych poszukiwań.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhp4dO8-tUSreRvqeUJ5jrckLiHnla-oINQCRIuKcqoyqjGMwssWKNH578l2AYxUUGZiJLcQYSqsWA9Ta4XTFPDQWkAPriO2CnP_Q5ijM5iTKobs4rSrMBc6CvsC7JTGx3uTTM8BaV7Iok/s320/cp11_pp.jpg)
Zwycięzcą jest Project Pitchfork. Odpowiednio nagłośniony (w odróżnieniu od Suicide Commando, które było o kilka kresek za głośne), z rewelacyjnymi elektronicznymi brzmieniami, przyjazną setlistą. Bardzo przyjemnie słuchało się tego koncertu. I nie wiedzieć czemu było na nim miej osób niż na bardzo monotonnym jak dla mnie SC. Ale to pewnie rzecz gustu.
I na koniec - drobna fotorelacja. Za rok oczywiście do Bolkowa się wybiorę, niechby nawet dla samych afterów, bo w tym roku były przednie (no, może poza niedzielnym w Hacjendzie, ale przecież od czego były Sorento i Piwnica).