środa, 8 lipca 2009

DAF i Largo


Na pewno zrobię tu kiedyś ranking moich ulubionych płyt "the best of...". Tym bardziej, że w wielu przypadkach takie wydawnictwa są coraz bardziej wypasione (czymś trzeba przyciągnąć fanów, którzy przy braku fajerwerków edytorskich ściągną materiał z netu). Co prawda Das Beste von DAF akurat wodotrysków jest pozbawiony, ale przytuliłem tę kompilację z uśmiechem od ucha do ucha. Deutsch Amerikanishen Freundschaft poznałem na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Kumpel mial ich wydawnictwa na analogach i przegrał mi na kasety. Spodobali mi się wtedy bardzo. Elektroniczny minimalizm, mocna perkusja z automatu i nerwowy śpiew, oczywiście po niemiecku. Trochę mi się kojarzyli z Suicide, a to bardzo dobra rekomendacja (choć DAF jest zdecydowanie mniej psychodeliczny - w końcu porządek musi być). Kaset z muzyka DAF już dawno nie mam, a płyty czekają w długiej zakupowej kolejce. Stąd pojawienie się w tym roku Das Beste von DAF niezwykle mnie ucieszyło - jeden krążek, 20 kawałków, z największymi przebojami (jeśli tak można je nazwać): Der Mussolini, Alle Gegen Alle, Sato Sato czy Der Rauber Und Der Prinz. I kto wie, czy ten składak nie wystarczy i czy nie odpuszczę całej dyskografii. Tak jak zrobiłem to w przypadku kilku innych kapel, ale o tym może przy okazji tworzenia wspomnianego na początku rankingu.

Nic na to nie poradzę - uwielbiam scenariusze Van Hamme'a, zwłaszcza te sensacyjne. Cieszę się, że Egmont wziął na warsztat Largo Wincha i wyda tę serię od początku. W nieukrywaną przyjemnością przeczytałem zbiorcze wydanie pierwszych czterech tomów, odświeżając znajomość z tytułowym młodym finansitą (pojedyncze albumy wydane wcześniej przez Twój Komiks trafią zapewne na Allegro - może ktoś reflektuje?). Oczywiście nie ustajemy z dążeniach do sprowadzenia Van Hamme'a do Łodzi. Raz dał się nawet namówić, ale jak wiadomo - nie przyjechał z racji kontuzji kończyny dolnej odniesionej na polu golfowym. Ostatni raz widzieliśmy się z nim na festiwalu w Lucca (Italy). Nie powiedział "nie", ale też nie powiedział "tak". Przypiął sobie jednak do klapy marynarki pewien pin (patrz zdjęcie), może to jakiś znak?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz