czwartek, 1 stycznia 2015

Muzyczne rozkosze #21: The Best Of 2014


 Przyznam, że w zeszłym roku nie śledziłem zbyt mocno nowych trendów, nie szukałem za bardzo nowych twarzy. Postawiłem raczej na zaufane marki. 2014 stał u mnie zdecydowanie pod znakiem członków zespołu Yello, mimo że Szwajcarzy nie wydali nowego albumu. A zestawienie ulubionych zeszłorocznych krążków prezentuje się o tak:

1. Boris Blank - Electrified. Morze rewelacyjnej muzyki! Podstawowa wersja zbioru kompozycji muzycznego mózgu Yello trafiła do sklepów pod koniec roku, ale wcześniej można było wejść w posiadanie wypasionego boxu. Co też uczyniłem, pisząc o jego zawartości w ten sposób.

2. Depeche Mode - Live in Berlin. Po wydanej w 2013 roku płycie Delta Machine, DM ruszyło w trasę, dokumentując ją koncertowym wydawnictwem, nakręconym i nagranym w stolicy Niemiec. Mnie się bardzo podoba - wizualnie i muzycznie, ale jak zawsze - malkontentów nie brakuje.

3. Dieter Meier - Out of Chaos. Solowa płyta wokalisty Yello. Chyba zaskoczenie roku, na plus oczywiście. Repertuar i na serio, i z przymrużeniem oka, ale zawsze porządny. Tak pisałem o tej płycie.

4. Boris Blank & Malia - Convergence. Wszystko co najlepsze w muzyce Blanka plus zmysłowy wokal śpiewaczki znanej m.in. z wsześniejszej współpracy z Yello. Znakomity pop, o którym pisałem tak.

5. David Bowie - Nothing has changed. Tylko w wersji 3-płytowej! 59 utworów, czyli best of Bowie - od Lisy Jane z 1964 do tegorocznego, premierowego kawałka Sue (or in a season of crime). Prawdziwa muzyczna uczta.

6. Kartsy - Away. Drugi solowy krążek lidera fińskiej grupy Waltari. Myślę, że lepszy niż ten pierwszy, ale nie jest to płyta wybitna. Dobre, gitarowe pop-rockowe granie skierowane raczej do słuchaczy będących w wieku muzyków, wspierających Kartsy'ego w nagraniu Away (czyli do młodzieży zasadniczo). Tym niemniej - jest na tym krążku kilka momentów przyjemnie wpadających w ucho.

7. Midge Ure - Fragile. Lider Ultravox ponownie solo. Bardzo spokojna płyta, z jednym szybszym kawałkiem. Przyjemnie się tego słucha, jeśli lubi się wokal Ure'a i nie oczekuje, że będzie grał jak w latach 80.

8. Fisz Emade Tworzywo - Mamut. Jak nie przepadam za twórczością braci Waglewskich, tak ich zeszłoroczne wydawnictwo przypadło mi do gustu. Chyba przez te dźwięki i to brzmienie, pięknie wchodzące w uszy. No i słucham sobie od czasu do czasu bez znudzenia, a nawet ze sporą satysfakcją.

9. Das Moon - Weekend in Paradise. Druga płyta polskiego trio z kręgu brzmień mrocznych i mocno syntetycznych. Jak dla mnie - dobrze zagrane, zasadniczo dobrze skomponowane (choć bywają momenty, gdy brakuje kropki nad i).

10. Sonda 2 - muzyka z programu telewizyjnego. Zgodnie z tytułem - druga część instrumentalnych utworów, wykorzystywanych w kultowym, popularno-naukowym programie z czasów PRL-u. Tym razem obok zagranicznych kompozycji znalazły się kawałki m.in. SBB, Komendarka, Dudy i Hertla. Czysta przyjemność słuchania.

Z kilkoma zeszłorocznymi płytami nie zdążyłem się zapoznać, mimo chęci. Bo przecież: dwa nowe krążki Johna Foxxa, nowe Simple Minds, Borghesia, Bryan Ferry czy Pink Floyd. Takie życie... A tu coraz więcej ciekawych zapowiedzi na rok 2015.

3 komentarze:

  1. No, no, nie spodziewałem się, że ktoś solowe dokonania Blanka doceni. Dla mnie Electified to też nr 1 ubiegłego roku. W ogóle znakomite podsumowanie (choć osobiście na Waltari już dawno położyłem kreskę).

    OdpowiedzUsuń
  2. A Peter Murphy "Lion"?

    OdpowiedzUsuń
  3. W stosunku do Waltari jestem w zasadzie zupełnie bezkrytyczny. A co do Murphy'ego - wiem, że płyta się ukazała (jak i tysiące innych), ale nie zainteresowałem się tym faktem na tyle, aby jej posłuchać. Być może powinienem to nadrobić...?

    OdpowiedzUsuń